Forum RKS Garbarnia Kraków Strona Główna


RKS Garbarnia Kraków
Forum Kibiców
Odpowiedz do tematu
Niewiedział strzelił, ale nie uciszył...
prezes68a
Administrator

Dołączył: 07 Lis 2008
Posty: 616
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 33 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków

NIEWIEDZIAŁ STRZELIŁ, ALE NIE UCISZYŁ...



Mecz z liderem tabeli III Ligi Janiną Libiąż sprawił, że wreszcie na Rydlówkę kibice przybyli w większej ilości. Fakt, że z Libiąża przybyła spora, około stuosobowa grupa - znacznie poprawił stan liczebny ludwinowskiej trybuny, ale i tak kibiców Garbarni zjawiło się sporo.
Także na sektorze Loży RKS „śpiewaków” było więcej, niż na ostatnich meczach. Okazało się, że kibice Garbarni mają swój Klub w sercach i chcą wspierać drużynę w jej poczynaniach. Szwankuje ciężko ranny bęben, ale nie tylko dlatego że jest uszkodzony, ale także dlatego że nie da się – mimo ciągle trwających prób – z powodzeniem zastąpić Grzesia, pierwszego bębniarza Loży RKS.
W felietonie „Wszyscy Ludzie Loży” napisałem o nim, że jest sercem tego sektora. Trzymając się tej terminologii – tak zdrowego i równo bijącego serca nie da się zastąpić żadnym z dotychczas próbowanych i nie chodzi nawet o to, że wszystkie one wymagają rozrusznika. Po prostu brakuje im tego „powera”, które tkwi w poprzednim sercu. Zresztą, tak jak w medycynie - przeszczepione serce nie pracuje już tak samo dobrze jak to poprzednie, własne, kiedy było zdrowe.
Mam nadzieję, że jest jeszcze szansa na to, aby to serce zabiło z powrotem na Loży i jestem w stanie zrobić wiele, aby tak się stało. I zdaję sobie sprawę, że dołożyłem swoją cegiełkę do tego, iż przestało ono bić . To, że nie byłem jedyny, nie stanowi dla mnie pełnego usprawiedliwienia.


Wracając do meczu – Garbarnia rozpoczęła go dobrze, w szybkim tempie i naprawdę szkoda, że do przerwy nie zdobyła prowadzenia, bo schowana za podwójną gardą Janina musiałaby się odkryć, a wtedy Brązowi nie musieliby atakować non stop po przerwie. Wiadomo, że kiedy atakujesz w ten sposób, szybko tracisz siły i możesz nadziać się na kontrę.
Tak też było, po kilku niewykorzystanych szansach, kiedy Garbarnia miała dobre okazje do zdobycia goli, jeden z nielicznych wypadów libiążan przyniósł im prowadzenie. A że minuta była już 87, to jej strzelec Przemysław Niewiedział w geście radości odbył po murawie bieg w kierunku Loży RKS z palcem na ustach.
Niewiedział jednak nie wiedział, że Loża RKS jest z Garbarnią na dobre i na złe.
I że jej doping będzie jeszcze trwał do końca. I że piłkarze Garbarni także zagrają do końca.
I nic to, że gol dla Młodych Lwów padł w doliczonym czasie gry. O to zresztą goście mieli pretensje do arbitra, że przedłużył mecz o 3 minuty, a strzał Łukasza Szewczyka padł w minucie czwartej.
Jeśli nawet tak było (krakowska część trybun ma zupełnie odmienną opinię na ten temat), to przecież arbiter przedłużył mecz o 3 minuty gry, więc musiał doliczyć czas na zmianę, którą trener Janiny przeprowadzał w minucie 92…
Garbarnia miała w końcówce tego spotkania szczęście podwójne, bo po pierwsze Mateusz Siedlarz skiksował niemiłosiernie, ale po drugie piłka trafiła pod nogi Łukasza Szewczyka, który bez specjalnej zwłoki „wypalił” w okienko bramki gości. Radość i piłkarzy, i kibiców Garbarni była ogromna, choć była radością tylko z remisu.
Ale dzięki niemu strata do Janiny pozostała taką, jaką była przed meczem, a nie urosła do pięciu punktów. Wprawdzie wygrała w Zabierzowie Szreniawa Nowy Wiśnicz, która została nowym liderem III Ligi, ale dystans Młodych Lwów do pierwszego miejsca wynosi zaledwie trzy punkty. A za tydzień w Nowym Wiśniczu zagości groźna Wierna Małogoszcz, więc pełna zdobycz punktowa gospodarzy nie jest taka pewna.


Gra Garbarni nie rzuca na kolana, ale mam swój osobisty szacunek dla dokonań piłkarzy i ich trenera za dotychczasowe występy i pozycję w tabeli. Tym bardziej, że niektórzy krytykanci jakby zapominają, że Garbarnia przystąpiła do sezonu z marszu.
Tuż po wyczerpującej rundzie wiosennej, zakończonej wczesnym latem a na finiszu toczonej w zawrotnym tempie (mecze co 3 dni) drużyna rozgrywała mecze w ramach Pucharu Polski. Krótki okres przygotowawczy i konieczność rozgrywania sparingów w ramach przygotowań do sezonu sprawił, że zawodnicy nie mieli szans nawet na kilkudniowy wakacyjny odpoczynek. Dodatkowo pięciu z nich brało udział w Turnieju Regions’ Cup, rozgrywanym w Małopolsce. Nie było szans w okresie letnim na regenerację sił, a mimo to zespół spisuje się nieźle.
Przedsezonowe ruchy kadrowe i wzmocnienia składu rzadko kiedy przynoszą piorunujący efekt, nowi zawodnicy, choćby najlepsi, muszą mieć czas na aklimatyzację.
Maciej Żurawski, kiedy został do Wisły sprowadzony z Lecha Poznań, potrzebował roku, aby się wkomponować w zespół i grać na poziomie, jaki prezentował przy Bułgarskiej.

Jestem przekonany, że dopiero po przepracowaniu okresu zimowego będzie można formułować wiążące opinie na temat gry Brązowych. A teraz tej drużynie należy się szacunek, że mimo tych wszystkich niedogodności gromadzi punkty, jest w czołówce i nie traci dystansu do lidera.
Drużyna Młodych Lwów przegrała zaledwie jeden mecz i to w bardzo pechowych okolicznościach, wygrała siedem spotkań, zremisowała trzy; zajmuje trzecie miejsce w tabeli a niektórzy zachowują się tak, jak gdyby było to trzecie miejsce od końca!
Przedsezonowe aspiracje po wielu latach stagnacji z pewnością pobudzają wyobraźnię, ale nie wymagajmy pierwszego miejsca od pierwszej do ostatniej kolejki. Do awansu jest potrzebna pierwsza lokata po rozegraniu wszystkich spotkań.
Mało tego, awansu nie można zostawić tylko drużynie i jej trenerowi, trzeba się także do niego przygotowywać organizacyjnie. Niecały rok do rozpoczęcia kolejnego sezonu to wbrew pozorom nie tak długo, aby można było zwlekać z wcielaniem w życie projektu „Druga Liga na Rydlówce”, jeżeli takowy istnieje – a słyszy się, że tak.


Klub z aspiracjami to nie tylko dobrze grająca drużyna, to także dobrze zorganizowany zespół działaczy, którzy mają wspólną wizję dążenia do wyznaczonego celu. W takim zespole każdy musi zdawać sobie sprawę, że zrealizowanie ambitnego planu wymaga od każdego z nich odpowiedzialnych i rozważnych decyzji. Także tych dotyczących komfortu pracy trenera, który udowodnił już, że jest fachowcem.
To trener Szopa utrzymał drużynę w III Lidze, kiedy wisiało to na włosku. To on wprowadził do zespołu wychowanków, z których Garbarnia ma teraz pożytek: Stokłosę, Jamkę, Cebulę, Haxhijaja i nadal wprowadza (Swaryczewski). To on doprowadził do transferu Bartka Praciaka, najlepszego snajpera Brązowych. To on zajął z drużyną w zeszłym sezonie drugie miejsce w III Lidze po bardzo udanej rundzie wiosennej (w pewnym momencie wydawało się, że dystans do pierwszego miejsca uda się nadrobić). To on prowadzi drużynę, która jest na trzecim miejscu w tabeli, z zaledwie jedną porażką na koncie.
Niezadowolonych z wystawienia takiej laurki będzie być może kilka osób, natomiast niech ona sama stanowi przeciwwagę dla ich własnych słów o tym, że powinniśmy wygrywać każdy mecz, bo mamy aspiracje.

Nie powinno być tak, że te aspiracje będą widoczne tylko w oczekiwaniach w stosunku do drużyny i jej trenera.

Artur Bochenek


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez prezes68a dnia Pon 11:10, 11 Paź 2010, w całości zmieniany 5 razy
Zobacz profil autora
Niewiedział strzelił, ale nie uciszył...
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)  
Strona 1 z 1  

  
  
 Odpowiedz do tematu