Forum RKS Garbarnia Kraków Strona Główna


RKS Garbarnia Kraków
Forum Kibiców
Odpowiedz do tematu
Twarze Garbarni (1): Z Rawałowic na Rydlówkę
prezes68a
Administrator

Dołączył: 07 Lis 2008
Posty: 616
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 33 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków

Z RAWAŁOWIC NA RYDLÓWKĘ





Zawodnicy i kibice przeważnie znają się tylko z boiska, kiedy jedni grają na nim aby zdobywać gole i punkty, a drudzy zasiadają na trybunach chcąc ich wesprzeć, ale także zobaczyć dobre sportowe widowisko. Na stadionach Ekstraklasy anonimowy kibic wie o grającym zawodniku prawie wszystko, wszak na różnych internetowych portalach, w dziennikach sportowych i tematycznych kanałach telewizyjnych dziennikarze zaglądają zawodnikom do kuchni, do biblioteki, do salonu, a bywa nawet tak, że i do sypialni. Związki Dawida Beckhama i Victorii Adams, czy na krajowym podwórku Radosława Majdana z Dodą to już chyba najbardziej jaskrawe przypadki, jak daleko życie prywatne może stać się własnością publiczną.
Jednakże w klubach takich jak nasz, gdzie za zawodnikami nie biegają tabuny dziennikarzy, nie śledzą ich każdego kroku kamery, a fanki nie piszczą na ich widok wymachując karteczkami lub częściami garderoby z miejscami wolnymi do złożenia autografu - bywa, że zawodnicy wiedzą więcej o swoich kibicach i ich przygodach, opowiadanych w formie anegdot na różnych spotkaniach integracyjnych.
Wydaje się więc że warto podjąć próbę przedstawienia kibicom powikłanych niekiedy losów ludzi, którzy naszą Garbarnię tworzą. Zarówno zawodników drużyn młodzieżowych jak i seniorskich, a także ich rodzin. Abyśmy wszyscy mieli świadomość, jak wiele stanowi dla nich nasz Klub, i jak wiele niekiedy muszą przezwyciężyć, aby przy nim pozostać. I abyśmy wiedzieli, że Garbarnię tworzą także i oni, bo RKS to przede wszystkim ludzie. Czy niniejszy tekst będzie początkiem cyklicznie ukazującej się serii, przedstawiającej GARBARSKIE RODZINY z bliska, zależy od zainteresowania czytelników, ale także od tego, czy wzorem przedstawionej w niniejszym tekście rodziny Zawartków, sami zainteresowani pozwolą o sobie napisać. Bo bohaterów na kolejne materiały nie brakuje.



Przygoda rodziny Zawartków z Garbarnią rozpoczęła się na jesieni 2004 roku, kiedy Tata Marek postanowił, że jego synowie powinni spróbować swoich sił w piłce nożnej. Nie była to decyzja jednoosobowa, bo Marcin i Kuba garnęli się do piłki. Sęk w tym, że Marcin był już 15-latkiem i nigdy wcześniej (poza krótkotrwałym epizodem w Proszowiance) nie trenował w żadnym klubie. Za namową swojego dobrego znajomego, Adama Hudaszka, którego syn trenował już na Ludwinowie, Marek zaprowadził dzieci na pierwszy trening na Rydlówkę. Los sprawił, że znalazło się miejsce zarówno dla Marcina, jak i dla Kuby. Obaj rozpoczęli przygodę z piłką pod opieką trenera Jerzego Smotera, a w przeciwieństwie do Kuby, który zawsze chciał być bramkarzem – pozycja na boisku dla Marcina klarowała się w drodze ewolucji. Dziś gra na stoperze i to mu chyba najbardziej odpowiada, ale długi czas był ustawiany na prawej obronie, a sam jako młody chłopiec chciał grać w ataku i zdobywać gole. „Ojcem chrzestnym” dla stopera Zawartki był trener Smoter, który już w juniorach młodszych ustawił go na środku obrony przed meczem z Wisłą Kraków, w którym Marcin był najlepszy na boisku. Po tym występie trudno było sobie wyobrazić „Zajawę” na innej pozycji, chociaż w razie konieczności nie wzbrania się przed występami na prawej bądź lewej flance.
W 2007 roku Marcin rozpoczął naukę w Liceum Szkoły Mistrzostwa Sportowego przy ulicy Szablowskiego w Krakowie. Do jego klasy złożonej głównie z juniorów Wisły Kraków chodzą także jego klubowi koledzy: Gientijan Haxhijaj i Mateusz Homoncik. W tym roku będzie zdawał maturę, w przyszłości chciałby studiować na krakowskiej AWF. Największym sukcesem Marcina jest jak dotąd ubiegłoroczne Wicemistrzostwo Krakowa Juniorów w hali, kiedy Garbarnię w rozgrywkach wyprzedziła tylko Wisła. Obie krakowskie ekipy wystąpiły później w Finałach Małopolski (znów wicemistrzostwo za plecami Wisły), niestety w tych meczach Marcin już nie wystąpił z powodu kontuzji. W lutym i w sierpniu ubiegłego roku doznał urazu, przeprowadzono artroskopię kolana, konieczne okazało się usunięcie łękotki. Zabieg w całości sfinansował ojciec zawodnika, ale koszty rehabilitacji wziął na siebie Klub. Kiedy słyszy się niekiedy o złym traktowaniu kontuzjowanych zawodników przez ich macierzyste kluby, często dużo bogatsze niż Garbarnia, pomoc piłkarzowi w tak trudnym momencie wystawia sztabowi trenerskiemu juniorów i działaczom RKS jak najlepsze świadectwo. Warto przytoczyć słowa samego Marcina, kiedy opowiada o pomocy ze strony klubu:

„Kiedy ktoś wyciąga do ciebie rękę w ciężkiej sytuacji, czujesz, że coś dla niego znaczysz. Czujesz, że jesteś w tym klubie potrzebny nie tylko wtedy, kiedy jesteś zdrowy i gotowy do gry. Klub ryzykuje, bo nigdy nie wiadomo jak będzie wyglądała twoja gra po kontuzji, ale wiesz, że ktoś wiąże z tobą jakieś nadzieje i zrobisz wszystko aby udowodnić, że było warto”.



Foto Jacek Kwiatkowski "Sportowe Tempo".

Przed kilkoma dniami Marcin miał propozycję wyjazdu ze szkoły na turniej na Ukrainę – zrezygnował z niego aby pomóc swojej drużynie w utrzymaniu w Małopolskiej Lidze Juniorów. Ostatnio przytrafił mu się znów uraz, na szczęście okazał się tylko niegroźnym stłuczeniem. Po powrocie do drużyny po kontuzji trener Robert Włodarz powierzył Marcinowi funkcję kapitana zespołu, a znając popularnego wśród kibiców Garbarni „Makarona” nie zrobił tego na wyrost.
Idolem piłkarskim Marcina jest defensywny pomocnik AC Milan, Gennaro Gattuso. Nie mamy nic przeciwko temu, aby Marcin cechy podpatrzone u niego przeniósł na swoje poletko, czyli na grę w barwach Garbarni. Ważna informacja dla czytelniczek płci pięknej: Marcin nie ma dziewczyny, a „zajawić” go można na płytkę z utworami O.S.T.R. – ego lub 2Pac - a, których słucha najchętniej. Mankamentem może tu być brak czasu, gdyż zawodnik ma w tygodniu mocno napięty plan zajęć (zajęcia w SMS-ie i treningi w klubie), a weekendy to mecze, mecze, mecze…


Kuba – „młody Zajawa”, ksywka przejęta od brata - zaczął treningi w Garbarni razem z nim, ale w grupie o 3 lata niżej, w trampkarzach najmłodszych. Zawsze chciał być bramkarzem i nie wyobrażał sobie gry na innej pozycji. Patrząc na niego obecnie – trzeba przyznać, że imponuje nie tylko warunkami fizycznymi, ale także refleksem i umiejętnością ustawienia się w bramce. W Garbarni prowadzony przez trenerów: Smotera, Króla, Gója, Włodarza i Kokoszkę (awans do Małopolskiej Ligi Trampkarzy Starszych w 2009 roku).
Za występami młodego zawodnika idą sukcesy, zarówno zespołowe, jak i indywidualne. Zespołowo najważniejsze jak do tej pory to wspomniany już awans do Małopolskiej Ligi Trampkarzy oraz tegoroczne Wicemistrzostwo Krakowa Trampkarzy w hali. Indywidualnie Kuba jest natomiast kolekcjonerem tytułów najlepszego bramkarza, by wymienić tylko kilka:

2005 – najlepszy bramkarz Pucharu Białej Gwiazdy w Skotnikach,
2007 – najlepszy bramkarz w cyklu Pięciu Turniejów,
2009 – najlepszy bramkarz Juliady,
2010 – najlepszy bramkarz Turnieju im. Różankowskiego w Myślenicach.


Foto Olga Gulla.

Nie zawsze jednak bywało tak różowo, w kwietniu ubiegłego roku Kuba Zawartka był bliski przejścia do Hutnika Kraków. Doszło do tego w sytuacji, gdy w Garbarni w grupie trampkarzy na pozycję bramkarza było kilku kandydatów i Kubie zaproponowano wypożyczenie do Orła Sidzina. Młodemu piłkarzowi oraz jego Tacie nie bardzo kalkulowało się dojeżdżanie do zaproponowanego klubu (z Rawałowic, w których mieszkają, już na Rydlówkę dojeżdżają 25 kilometrów), poza tym Kuba nie czuł się gorszy od rywali na tej pozycji. Na szczęście do przejścia na Suche Stawy nie doszło, mimo że już większość formalności było załatwione, to jednak trenerowi Jackowi Kokoszce udało się w ostatniej chwili odwieść Zawartków od tej decyzji. Nie było to łatwe, gdyż ojciec Kuby nie należy do ludzi rzucających słów na wiatr, a w sprawie przejścia do Hutnika poczynił już pewne kroki. Z całego wydarzenia zapewne wszyscy jego uczestnicy wyciągnęli wnioski dla siebie, natomiast Kuba, jak mówi jego Tata „okrzepł i nabrał większej pewności siebie”. Dziś nie żałuje, że pozostawił syna w Garbarni, choć wtedy miał mieszane uczucia.

Kuba uczęszcza do Gimnazjum SMS w Nowej Hucie. Jego klasa składa się z zawodników Wisły, Hutnika, Cracovii i Sandecji. Kuba bardzo sobie ceni zajęcia w tej szkole, a szczególnie specjalistyczne treningi z trenerem Michałem Królikowskim. Wyczerpujące, siłowe zajęcia, kładące nacisk na zwinność w bramce. Kuba z uśmiechem mówi o osobie trenera Królikowskiego:

„Jest wymagający, ale i konsekwentny. Wytyka niedociągnięcia, ale potrafi docenić udane ćwiczenie. Kiedyś założył się ze mną o pięć pompek, że nie wykonam zadania które mi poleci. Po zrobieniu go nie miałem satysfakcji z tego, że trener śmiga pompki na zajęciach, tylko z tego, że udało mi się zrobić coś trudnego i trener to docenia”.

Dziś trudno sobie wyobrazić drużynę trampkarzy Garbarni bez Kuby, który stał się jej podstawowym zawodnikiem, a jego gra (także w polu, bo Kuba chętnie wspomaga kolegów w ataku, zwłaszcza w hali) bardzo często decyduje o ostatecznym wyniku. O jego postępach niech świadczy fakt powołania do Małopolskiej Reprezentacji Trampkarzy (trener Marek Gój), w której rozegrał jak na razie trzy mecze : z Podkarpaciem 2:1, Lublinem 1:1 i Świętokrzyskim 3:3 ( w tym ostatnim meczu Kuba obronił dwa rzuty karne). Garbarnia na pewno będzie miała z niego pożytek w bramce.
Idolami piłkarskimi Kuby są Edwin Van der Sar i Petr Czech.



Nie byłoby sukcesów obu naszych bohaterów, gdyby nie ich ojciec Marek Zawartka, który pomaga swoim synom jak może. Wraz z żoną Marią prowadzą firmę zajmującą się dystrybucją wyrobów tytoniowych, pracują od rana do wieczora. Przez dwa lata wynajmowali kierowcę, który woził synów na treningi i mecze, a kiedy chłopcy dorośli, radzą sobie już sami. Marek mówi, że już dziesięć lat nie był na urlopie, bo jak twierdzi: „w tym biznesie papierosowym jest tak, że jak wypadniesz na miesiąc z obiegu, to możesz już nie mieć gdzie wracać”. Mecze, które rozgrywają jego synowie w barwach Garbarni to dla niego odpoczynek: „ja to lubię, zawsze lubiłem, piłka to moja pasja. Teraz mam satysfakcję patrząc na ich grę, że to co osiągnęli przez te lata jest także w pewnej części moim sukcesem”. Jest surowym obserwatorem poczynań swoich synów, nawet po zwycięskich meczach potrafi im powiedzieć o błędach, jakie jego zdaniem popełnili. Ale nie jest też maniakiem uważającym ze jego dzieci to mistrzowie świata. „Bóg dał im trochę talentu, możliwości treningów a moim grzechem byłoby nie stworzyć im warunków do uprawiania piłki nożnej, skoro chcą to robić”. Miałem okazję przekonać się, ze głowa rodziny Zawartków wychowuje swoje dzieci w wierze i w przywiązaniu do religii katolickiej. „Tak wychowano mnie i ja wraz z żoną tak wychowuję własne dzieci. Wiara w Boga pomaga przetrwać ciężkie chwile i przezwyciężyć własne słabości”.

Obrazu rodziny dopełnia mama chłopców, Maria Zawartka, która przez te wszystkie lata bez słowa zniecierpliwienia wspiera synów nie tylko duchowo. Ona najlepiej wie, jak „pachnie wyczyn” w postaci brudnego stroju treningowego, który trzeba wyprać kilka razy w tygodniu. Ona najlepiej wie, jak smakuje samotność w weekend, kiedy świat męża i synów kręci się wtedy wokół piłki. Nie narzeka, bo wie, że to ich życiowa pasja, poza tym w domu jest jeszcze trójka rodzeństwa Marcina i Kuby: 26 – letni Tomek, który zajmuje się gospodarką (od dziecka chciał być rolnikiem i dopiął swego), 21- letnia Magda, studentka AGH i 11 – letnia Ania. Ania była już na zajęciach w sekcji damskiej piłki nożnej, ale jak na razie nie jest aż tak zainteresowana wyczynowym uprawianiem futbolu jak jej bracia.

Kiedy więc drogi czytelniku wyjeżdżając z Krakowa w stronę Proszowic wjedziesz do Zielonej, bedziesz o dwa kilometry od rodzinnej wsi Zawartków. Zawartków, którzy w drodze do Krakowa mijają obiekty Krakusa, Wandy czy Hutnika, by z Rawałowic dotrzeć właśnie na Rydlówkę.



Tekst został także zamieszczony na portalu

[link widoczny dla zalogowanych]


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez prezes68a dnia Pon 11:05, 22 Mar 2010, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
Twarze Garbarni (1): Z Rawałowic na Rydlówkę
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)  
Strona 1 z 1  

  
  
 Odpowiedz do tematu