Forum RKS Garbarnia Kraków Strona Główna


RKS Garbarnia Kraków
Forum Kibiców
Odpowiedz do tematu
W cieniu baraży
prezes68a
Administrator

Dołączył: 07 Lis 2008
Posty: 616
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 33 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków

Baraże mają dla Garbarni nieszczególne, jak do tej pory, zakończenie. W 1989 roku czerwcowe potyczki z Bałtykiem Gdynia nie przyniosły długo oczekiwanego przez wszystkich awansu. To potwierdziło wielkiego pecha Garbarni do wszystkich decyzji władz, zarówno piłkarskich, jak i rządowych. Odebranie Mistrzostwa Polski w 1929 roku przy ''zielonym stoliku'', zburzenie stadionu w roku 1973 i zastąpienie go hotelem, który dziś stoi bezużytecznie i czeka na ...nikt właściwie nie wie, na co. Natomiast w roku 1989 Garbarnia padła ofiarą bezsensownej, jednosezonowej reorganizacji (zmniejszenie liczby drużyn grających na szczeblach centralnych); zamiast bezpośredniego awansu zmuszona została do dodatkowych meczów z mocnym na owe czasy Bałtykiem. Jako naoczny świadek obu tych spotkań i świadomy wartości sportowej, jaką prezentowała wtedy nasza drużyna, jestem przekonany, że gdyby nie ściana deszczu, jaka spadła na Kraków po zakończeniu pierwszej połowy, Garbarnia grałaby w II lidze. Sędzia podjął skandaliczną decyzję o kontynuowaniu gry na murawie, która przypominała wszystko, tylko nie boisko do gry w piłkę nożną. Niewydrenowana płyta zalana była wodą, co ułatwiło drużynie Bałtyku rozbijanie nieustannych ataków Garbarni . A w następnym sezonie panowie z PZPN-u wycofali się ze swojej decyzji i z powrotem powiększyli Ligi, a grająca w III Lidze Cracovia awansowała do II ligi z trzeciego bodajże miejsca, po barażach.
Zakończyła się pewna epoka, kilku zawodników zakończyło kariery, kilku zmieniło kluby. Rozpadła się (zachowując odpowiednie proporcje) drużyna marzeń RKS. Andrzej Czort, Zdzisław Janik, Krzysztof Popczyński, Maciej Śmiałek, Jacek Kaim (jemu akurat w barażach z Bałtykiem nie dane było zagrać z powodu wcześniej odniesionej kontuzji) to czołowi zawodnicy, którzy już nigdy nie wystąpili w mistrzowskim składzie Brązowych. Jeszcze jeden sezon na Koronie, niezbyt udany, ale trudno się dziwić, wszak rozpad drużyny i brak awansu do II Ligi spowodował, że wszystkim udzieliła się chandra. Przeprowadzka na własny stadion miała być początkiem nowej drogi, niestety nie była i nie jest ona usłana różami.

Drugi barażowy pojedynek przyszło stoczyć Garbarni w sezonie 2004-05. O jakże innym ciężarze gatunkowym- o awans do III Ligi z Kolejarzem Stróże. Po wygranej u siebie w obecności 1500 widzów 2:1 jechaliśmy do Stróż z nadzieją na powrót tam, gdzie nasze miejsce. Niestety, porażka 0:2 nie bolała aż tak bardzo, jak postawa niektórych zawodników w meczu rewanżowym. Sędziowanie obu meczów barażowych przez tego samego sędziego też jest dzisiaj dla mnie wielką zagadką. Trudno było się spodziewać, że sędzia, nie dający zrobić więcej ''sztychów'' dużo lepszej w pierwszym meczu Garbarni, nie będzie gospodarski w drugim meczu, zresztą zrobił swoje już na Rydlówce. Żal kolejnej straconej szansy, nie mogę się oprzeć jednak refleksji, że w tym drugim przypadku chęć awansu i mobilizacja wszystkich nie była taka sama, jak w obliczu barażowych potyczek z Bałtykiem.

Obecny sezon pokazuje, że scenariusz z barażami może się powtórzyć. Zajęcie drugiego miejsca w III Lidze premiuje właśnie barażami o II Ligę. Ledwie co zakończyła się runda jesienna sezonu, już dał znać o sobie ''zielony stolik''. Mecz Korona II Kielce- LKS Nieciecza, zakończony na boisku rezultatem 1:0, został zweryfikowany jako walkower 0:3 za udział w zespole Korony nieuprawnionego zawodnika. Trudno mi uwierzyć, że w kieleckiej Koronie, klubie zgłaszającym jeszcze niedawno europejskie aspiracje, mogła zdarzyć się taka pomyłka. Chyba, że wszyscy w tym klubie rozpatrują jeszcze niedawne wydarzenia związane z Wrocławiem, a nad stadionem Korony wciąż krąży duch Dariusza W.
Walkower ten sprawił, że lider tabeli będzie bardzo trudny do ''wysadzenia z tronu''. Ale drugie miejsce jest w zasięgu ręki każdej z drużyn z miejsc 2-6. Mamy młodą, ambitną drużynę, opartą na wychowankach i ''chłopakach stąd''. Ich identyfikacja z Klubem jest dla mnie gwarancją, że za postawę niektórych zawodników nie trzeba się będzie wstydzić, tak jak po meczu rewanżowym z Kolejarzem. Czy chłopaki podołają i nagromadzą wystarczającą ilość punktów, tego nikt nie jest w stanie przewidzieć. Nawet to, że będziemy wygrywać, nie zagwarantuje nam miejsca uprawniającego do udziału w potyczkach o II Ligę. Ale tego, że będą walczyć do ostatniego gwizdka- tego jestem pewien. Od nas, kibiców należy się naszym piłkarzom szacunek za to, że tą walkę pokazali nam w każdym dotychczas rozegranym w tym sezonie meczu. Kilka meczów pokazało, że z naszym dopingiem gra im się o wiele lepiej. Zachowanie zawodników po końcowym gwizdku w ostatnich meczach tego dowodzi, a już chóralne odśpiewanie przez piłkarzy drugiej drużyny ''Brązowej Armii'' po meczu z Lotnikiem Kryspinów świadczy o tym, że jesteśmy sobie nawzajem potrzebni. Żadna to tajemnica, bo futbol bez kibica jest jak teatr bez widza.

Kończąc kilka słów odniesienia do krzywd wyrządzonych Garbarni przez działaczy piłkarskiej centrali, sędziów i władze państwowe, którymi to zacząłem niniejszy felietonik. W ludziach pamiętających owe krzywdy nie ma przyzwolenia na takie działania. I musi o tym wiedzieć ów sędzia, który z ewidentnego karnego dla Garbarni robi popis swojej nieudolności, kwalifikując go jako symulowanie naszego zawodnika i kara go za to żółtą kartką. Musi wiedzieć, że Garbarnia to nie jest pochyłe drzewo, na które może wskoczyć byle frajer. Zawodnik podczas meczu nie może mu o tym powiedzieć, bo narazi się na kartkę, kibic może. A że kibic czasem nie przebiera w słowach, to trudno się temu dziwić w obliczu jawnego nieudacznictwa i wypaczenia wyniku meczu. Stadion piłkarski to nie opera i obowiązują na nim troszeczkę inne standardy. Nie jest dla nikogo tajemnicą, że na niższych szczeblach rozgrywkowych sędziowie robią największe przekręty, bo raz: mało ludzi przychodzi na takie mecze,a dwa: z reguły sędziują pod ''kogoś''. We wspomnianym spotkaniu kilka mocnych słów rzuconych z trybun pod adresem arbitra przyniosło trochę ''otrzeźwienia'' i uspokoiło jego ''kąpieliskowe'' zapędy. Nie zmienia to postaci rzeczy, że niepodyktowany rzut karny wypaczył wynik i przebieg spotkania. I to jest najważniejsze kryterium oceny pracy arbitra: jakość sędziowania, a nie to, czy był dla kogoś miły czy nie. Mało mnie obchodzi jaki pan sędzia jest poza boiskiem. Dla mnie ważne, że odebrał Garbarni punkty, czyli nie wywiązał się rzetelnie z zadania, za które pobiera pieniądze.


Post został pochwalony 1 raz

Ostatnio zmieniony przez prezes68a dnia Wto 11:25, 10 Lut 2009, w całości zmieniany 6 razy
Zobacz profil autora
W cieniu baraży
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)  
Strona 1 z 1  

  
  
 Odpowiedz do tematu