Forum RKS Garbarnia Kraków Strona Główna


RKS Garbarnia Kraków
Forum Kibiców
Odpowiedz do tematu
Wrażenia z Jesieni
prezes68a
Administrator

Dołączył: 07 Lis 2008
Posty: 616
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 33 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków


Zdjęcie z portalu [link widoczny dla zalogowanych] , autor Grzegorz Sojka.
zamieszczone za zgodą autora.

WRAŻENIA Z JESIENI

Runda jesienna sezonu 2009/10 za nami. Pierwsza drużyna Garbarni zakończyła ją na dziesiątym miejscu w tabeli, z dorobkiem 25 punktów. To dużo i mało zarazem. Dużo, jeśli weźmie się pod uwagę dziesięciopunktową przewagę nad strefą spadkową, mało natomiast, jeżeli chodzi o stratę punktową do lidera tabeli, która wynosi punktów szesnaście.
Strata do pierwszego miejsca w tabeli może ulec zmniejszeniu, ponieważ wieści dochodzące z siedziby rywala z Nowej Huty o zagrożonym bycie części sportowej Hutnik SSA mogą się potwierdzić i na wiosnę Hutnika może już nie być w III Lidze. Wtedy liderem będzie niepołomicka Puszcza, a strata Młodych Lwów do niej wynosi zaledwie 8 punktów.

Oczywiście scenariusz upadku hutniczego klubu należy rozpatrywać w kategoriach scenariusza czarnego, plotki o likwidacji Hutnika krążą od kilkunastu lat po każdej zakończonej rundzie gier.

Ponieważ jednak nie jest to nasz problem, nie zamierzam rozkładać sytuacji HKS – u na czynniki pierwsze, wypadało mi jednak wspomnieć o niej w kontekście możliwego układu tabeli. Oczywiście nie życzę temu klubowi takiego rozwiązania, wręcz przeciwnie, życzę mu pozostania w lidze i awansu do drugiej ligi. Po pierwsze dlatego, że mam do Hutnika sentyment, po drugie dlatego, że Hutnik będąc w naszej lidze zawsze będzie głównym kandydatem do awansu.

Wracając do sytuacji Garbarni długo zastanawiałem się nad tym, do którego momentu się cofnąć, aby dokonać rzetelnej mini- analizy poczynań drużyny w tej rundzie i doszedłem do wniosku, że najlepszym punktem odniesienia dla takowej będzie koniec sezonu 2007/08, w którym zapewniliśmy sobie awans do nowej III Ligi. Za takim postawieniem sprawy przemawia przede wszystkim fakt, że wszyscy na Rydlówce mocno drżeli o to, aby się nie znaleźć w lidze czwartej, czyli de facto na piątym poziomie ligowej piłki. A dokonała tego drużyna prowadzona przez trenera Krzysztofa Szopę i był to niewątpliwy sukces szkoleniowca, który przejął drużynę w kwietniu 2008 roku w trudnym momencie po Michale Królikowskim (którego trenerskie przygody z Garbarnią jakoś dobrze nigdy się nie kończą).

Krzysztof Szopa wykonał wtedy zadanie przez wielu uważane za niemożliwe do zrealizowania i za to należą mu się słowa uznania, a także kredyt zaufania zarówno od działaczy, jak i od kibiców. O ile jeżeli chodzi o Zarząd RKS, pozostawił on szkoleniowcowi dużą swobodę, to już wśród kibiców zdania co do efektów jego pracy są podzielone.

Nie brakuje także takich fanów, którzy najchętniej zmienialiby trenera po każdej porażce, ale gotowi nosić go na rękach po każdej wygranej potyczce i nie jest to specyfika kibiców tylko naszego klubu. Natomiast na chłodno można gołym okiem dostrzec, do czego prowadzą nerwowe ruchy dotyczące szkoleniowca na przykładzie np. warszawskiej Polonii. Zespół ma sponsora, kilku zawodników gwarantujących grę na przyzwoitym poziomie, jednak częste zmiany na trenerskiej ławce dokonywane przez porywczego prezesa sprawiły, że drużyna zajmuje przedostatnie miejsce w tabeli.
Zatem nie tędy droga, zwłaszcza że kilka faktów świadczy o tym, że Krzysztof Szopa robi w Garbarni dobrą robotę.

Po pierwsze wprowadzanie do składu wychowanków. W tamtym sezonie Darek Kuźma, w tym Krzysztof Jamka, Gientijan Haxhijaj, Mariusz Stokłosa. Wszystko wskazuje na to, że zadomowili się oni już w pierwszej drużynie. Nie pamiętam który trener w Garbarni nie bał się tak głęboko sięgać po własną młodzież. Może jedynie Tadeusz Piotrowski, za którego trenerskiej kadencji w latach osiemdziesiątych kariery w Garbarni rozpoczynali juniorzy Bogusław Kłaput, Andrzej Mardyła, Jurek Kursa czy Bogdan Miętka. Dążenie do oparcia składu na zawodnikach wychowanych w klubie jest uwieńczeniem całokształtu szkolenia piłkarskiej młodzieży, a zawodnicy wchodzący do zespołu są potwierdzeniem właściwego podejścia sztabu trenerskiego do swojej pracy.
Wskazać można przykłady drużyn juniorskich zdobywających tytuły Mistrza Polski, z których zawodnicy największy swój sukces kończyli właśnie na tym tytule, natomiast w „dorosłej” piłce nie dane już im było zaistnieć. A przecież efektem pracy trenera juniorów nie powinien być doraźny wynik, ale ilość zawodników zasilających klubową kadrę. Ten sezon pokazał, że w Garbarni wszystko zmierza pod tym względem w dobrym kierunku.

Po drugie styl gry w niektórych meczach mógł się kibicom podobać (Beskid 5:2, Wierna 3:1, Hutnik 1:1 u siebie czy wyjazdy z Glinikiem i Naprzodem po 3:1, Dalinem 2:2 i Lubrzanką 3:0). Zwłaszcza w meczach z Hutnikiem, Dalinem i Lubrzanką uwidocznił się coraz mocniejszy charakter drużyny (wbrew głoszonym przez niektórych teoriom o słabej odporności psychicznej zawodników), który w meczu z liderem pozwolił na walkę jak równy z równym, w Myślenicach ze stanu 0:2 nasi piłkarze właśnie dzięki charakterowi wywalczyli remis, a w Kajetanowie tenże charakter pozwolił na osiągnięcie pełnego sukcesu w anormalnych warunkach sprzyjających gospodarzom.

Mało tego, gdyby nie katastrofalna postawa sędziów w meczach wyjazdowych w Pińczowie i Połańcu dorobek Garbarni byłby większy o co najmniej 4 punkty, a z takim dorobkiem zajmowalibyśmy szóste miejsce w tabeli. Zwłaszcza w Połańcu sędzia ewidentnie „okradł” Garbarnię z punktów.

Szczęścia zabrakło naszym zawodnikom także w meczu z Puszczą, w którym przez 70 minut to Brązowi prowadzili grę, jednak zostali wypunktowani przez bardziej rutynowanych kolegów.

Zdarzyły się też co prawda mecze słabsze, przegrane niejako na własne życzenie (jak z Juventą w Starachowicach, czy Orliczem u siebie), ale odmłodzona drużyna musi mieć czas na zgranie. Zresztą bardzo przypadły mi do gustu słowa trenera Szopy nazajutrz po meczu z Orliczem,: „To nie tylko zawodnicy przegrali ten mecz. Ja go też przegrałem”. Utożsamianie się trenera z drużyną nie tylko w chwili sukcesu, ale także w momencie porażki świadczy tylko o tym, że ma on świadomość także swoich błędów. Więc jeśli je popełnił, to na pewno potrafi wyciągnąć z nich wnioski na przyszłość.

Po trzecie, nowi zawodnicy sprowadzeni do Garbarni przed i w trakcie sezonu potwierdzają swoją przydatność dla zespołu. Bartosz Praciak jesienią strzelił 8 bramek (w zeszłym sezonie przez długi czas najlepszym strzelcem z pięcioma trafieniami był Andrzej Zięba, który grał w drużynie tylko jedną rundę), a Łukasz Machno rozegrał kilka doskonałych spotkań w drugiej drużynie i na pewno dostanie swoją szansę na przygodę z pierwszym zespołem, jeśli oczywiście w Garbarni będzie chciał pozostać. Najtrudniej aklimatyzacja przebiega u Kamila Krzysztonka, ale kilka ostatnich meczów naszych rezerw pokazały, że i u niego forma zwyżkuje. W jego przypadku jest o tyle gorzej, że pozycja lewego pomocnika jest w Garbarni obsadzona.

Nie chciałbym być posądzony o widzenie wszystkiego w różowych kolorach, dlatego też do beczki miodu muszę dodać łyżeczkę dziegciu. Martwi mnie to, że forma piłkarzy osiąga wysoki poziom dopiero w końcówce rundy i niestety jest to tendencja stała: tak było na wiosnę tamtego sezonu, tak też było tą jesienią. Życzyłbym sobie i wszystkim kibicom, zresztą zawodnikom i trenerom także, aby ta forma była równie wysoka przez całą wiosnę, a także cały rok 2010.

Zadając sobie pytanie, jaka formacja była najlepsza w drużynie, doszedłem do wniosku, że najlepszy w drużynie był zespół. Wtedy, kiedy Garbarnia stanowiła monolit jako drużyna, kiedy obrońcy asekurowali pomocników, a pomocnicy wspomagali atakujących, wtedy na grę Garbarni nie tylko patrzyło się z przyjemnością, ale także przynosiło to efekt w postaci punktów.

Nie mogę też nie wspomnieć o czymś, co mnie niezmiernie raduje i z czego jestem dumny: radość zawodników okazywana kibicom po meczach zwycięskich i podziękowanie za obecność po tych przegranych. Jakąż ogromną satysfakcję sprawili nam piłkarze „błotną jaskółką”, wykonaną po meczu w Kajetanowie dla własnych kibiców, których można było policzyć na palcach jednej ręki. Z jakim podziwem patrzyli na nas miejscowi fani, że kibicujemy drużynie potrafiącej tak pięknie się zachować.

I tylko chyba pani Zosia ma odmienne zdanie na temat tej „błotnej kąpieli”, ale… Kochana pani Zosiu! Te koszulki już naprawdę były tak ubłocone, że ten gest naprawdę im nie zaszkodzil…

Tekst został także zamieszczony na portalu

[link widoczny dla zalogowanych]


Post został pochwalony 1 raz

Ostatnio zmieniony przez prezes68a dnia Wto 10:43, 24 Lis 2009, w całości zmieniany 6 razy
Zobacz profil autora
Wrażenia z Jesieni
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)  
Strona 1 z 1  

  
  
 Odpowiedz do tematu